Św. Perpetua – odważna kobieta wiary

Św. Perpetua

W dzisiejszym, pędzącym świecie, pełnym niepewności i trosk, nasza wiara bywa wystawiana na próbę. Czasem czujemy się słabi, zagubieni, a codzienne problemy przytłaczają nas tak bardzo, że trudno jest dostrzec Bożą obecność. W takich chwilach szukamy wzorów, które przypomną nam o sile płynącej z zaufania Bogu. Historia, którą chcę Wam dziś opowiedzieć, to nie tylko zapis wydarzeń sprzed wieków. To żywe świadectwo odwagi, miłości i niezłomnej wiary młodej kobiety, która stała się latarnią dla chrześcijan na całym świecie. Poznajcie historię św. Perpetuy – arystokratki, matki i męczennicy, której postawa do dziś porusza serca i umacnia wiarę.

Kim była św. Perpetua? Portret młodej kobiety z Kartaginy

Aby w pełni zrozumieć niezwykłość tej postaci, musimy przenieść się w czasie do Afryki Północnej, na początek III wieku. W Kartaginie, jednym z najważniejszych miast Cesarstwa Rzymskiego, żyła młoda kobieta imieniem Wibia Perpetua. Miała zaledwie 22 lata, pochodziła ze znakomitej, zamożnej rodziny, była dobrze wykształcona i, co najważniejsze, niedawno została matką. Prowadziła życie, jakiego wielu mogłoby jej pozazdrościć.

Jednak w sercu Perpetuy zrodziło się pragnienie czegoś więcej – pragnienie prawdy, którą odnalazła w chrześcijaństwie. W tamtym czasie, za panowania cesarza Septymiusza Sewera, wyznawanie wiary w Chrystusa było surowo karane. Perpetua, wraz z grupą przyjaciół, w tym ze swoją niewolnicą i towarzyszką w wierze, Felicytą, przygotowywała się do przyjęcia chrztu. Byli katechumenami, czyli osobami poznającymi dopiero zasady nowej religii. Niestety, ich droga ku Bogu została brutalnie przerwana przez aresztowanie.

Aresztowanie i pierwsza próba wiary

Grupa młodych chrześcijan trafiła do mrocznego, zatłoczonego więzienia. Dla kogoś takiego jak Perpetua, wychowanej w luksusie, warunki te musiały być szokiem. Jednak największym cierpieniem nie był dla niej brud czy ciemność, ale rozłąka z nowo narodzonym synkiem. Jak sama zapisała w swoim dzienniku, „ciemności więzienne przeraziły mnie (…), dręczyłam się bardzo o moje niemowlę”.

Właśnie w tym miejscu rozpoczyna się jej pierwsza wielka próba. Do więzienia przybył jej ojciec, poganin, który kochał ją nad życie. Błagał ją, zaklinał, by wyrzekła się wiary i ocaliła swoje życie dla dobra rodziny i maleńkiego dziecka. To scena pełna bólu i ludzkiego dramatu.

Czy matka może wybrać Boga ponad własne dziecko? Dramatyczny dylemat św. Perpetuy.

Stając przed ojcem, Perpetua dokonała wyboru, który dla wielu może wydawać się niezrozumiały. Wskazując na stojący w pobliżu dzban, zapytała go: „Czy ten dzban (…) może nazywać się inaczej, niż jest?”. Ojciec odparł, że nie. Wtedy odpowiedziała: „Tak i ja nie mogę nazywać się inaczej, niż jestem: chrześcijanką”.

W tych prostych słowach zawarta jest cała głębia jej decyzji. To nie był wybór przeciwko dziecku czy rodzinie. To było fundamentalne opowiedzenie się za prawdą o sobie samej, za tożsamością, którą odnalazła w Chrystusie. Perpetua zrozumiała, że jej miłość do syna, do ojca, do życia, nabiera pełni i prawdziwego sensu tylko w Bogu. W mojej posłudze kapłańskiej często spotykam osoby, które w chwilach próby szukają wzorów niezłomnej wiary. Historia Perpetuy pokazuje, że największa miłość ziemska, miłość matki do dziecka, może zostać ofiarowana Bogu jako najcenniejszy dar.

Dziennik z więzienia – unikalny skarb Kościoła

To, co czyni historię św. Perpetuy tak wyjątkową, to fakt, że znamy jej myśli i uczucia z pierwszej ręki. Przed śmiercią spisała ona swoje przeżycia w formie dziennika, który stał się częścią dokumentu znanego jako *Męka św. Perpetuy i Felicyty* (*Passio Sanctarum Perpetuae et Felicitatis*). Jak podkreślają historycy, tacy jak dr hab. Robert Wiśniewski z Uniwersytetu Warszawskiego, jest to jeden z najcenniejszych tekstów wczesnego chrześcijaństwa. Mamy tu do czynienia z autentycznym głosem młodej kobiety, która z niezwykłą szczerością opisuje swój strach, ból, ale także duchowe uniesienia i wizje, które dawały jej siłę.

Ta jedna wizja dała jej siłę na męczeństwo. Co zobaczyła św. Perpetua?

Bóg nie zostawił Perpetuy samej w jej cierpieniu. W więzieniu doświadczyła kilku mistycznych wizji, które umocniły ją i jej towarzyszy. Najbardziej znana jest pierwsza z nich. Zobaczyła w niej złotą drabinę, niezwykle wąską, sięgającą aż do nieba. U jej stóp leżał ogromny smok, a na szczeblach przymocowane były ostre narzędzia. Perpetua wiedziała, że aby wejść do nieba, musi pokonać smoka i uważać na raniące haki. W wizji udało jej się to – weszła po drabinie i dotarła do pięknego ogrodu, gdzie czekał na nią Pasterz (symbol Chrystusa), który dał jej do zjedzenia kawałek sera – symbol Eucharystii i niebiańskiej uczty.

Ta wizja była dla niej jasnym przesłaniem: droga do nieba prowadzi przez walkę i cierpienie, ale na jej końcu czeka zwycięstwo i wieczna radość w ramionach Chrystusa. To dało jej pewność, że jej męczeństwo nie będzie porażką, lecz triumfem.

Triumf na arenie w Kartaginie

Dzień męczeństwa nadszedł 7 marca 203 roku. Perpetua, Felicyta, która tuż przedtem urodziła w więzieniu córeczkę, oraz ich trzej towarzysze zostali zaprowadzeni na arenę amfiteatru. Tłum domagał się krwawego widowiska. Skazańców rzucono na pożarcie dzikim zwierzętom.

Świadkowie tych wydarzeń byli poruszeni postawą Perpetuy. Nawet w obliczu okrutnej śmierci zachowała godność i spokój. Gdy dzika krowa poraniła ją i rozerwała jej tunikę, jej pierwszym gestem było poprawienie szaty, by okryć swoją nagość, „bardziej bowiem pamiętała o wstydliwości niż o bólu”. Kiedy zobaczyła leżącą obok, ciężko ranną Felicytę, podeszła do niej, podała jej rękę i pomogła wstać. Ten gest miłosierdzia na środku areny pełnej nienawiści jest jednym z najmocniejszych obrazów chrześcijańskiej miłości bliźniego.

Ostatecznie, gdy zwierzęta nie zabiły męczenników, zostali oni dobici mieczem przez gladiatorów. Nawet w tym ostatnim momencie Perpetua pokazała niezwykłą odwagę. Gdy młody, niedoświadczony gladiator zawahał się i nie był w stanie zadać precyzyjnego ciosu, ona sama ujęła jego drżącą rękę i przyłożyła miecz do swojego gardła, wskazując mu miejsce.

Odrzuciła wszystko, co kochała. Dlaczego Kościół czci tak radykalną postawę?

Postawa św. Perpetuy może budzić w nas pytanie: czy jej wybór nie był zbyt radykalny? Czy Bóg naprawdę wymaga odrzucenia największych ziemskich darów, jakimi są rodzina i macierzyństwo? Kościół, czcząc jej pamięć, nie gloryfikuje cierpienia dla samego cierpienia. Czcząc ją, wskazujemy na prymat miłości do Boga.

Perpetua nie odrzuciła miłości. Wręcz przeciwnie, jej decyzja wypływała z miłości tak wielkiej i pewnej, że była gotowa powierzyć swojego syna i swoją przyszłość w ręce Tego, który jest źródłem wszelkiej miłości. Wierzyła, że w wieczności spotka się ze swoimi bliskimi w sposób o wiele pełniejszy. Jej postawa uczy nas fundamentalnej prawdy: kiedy Bóg jest na pierwszym miejscu w naszym życiu, wszystko inne znajduje się na właściwym miejscu.

Dziedzictwo wiary i nadziei

Święta Perpetua i Felicyta bardzo szybko stały się jednymi z najbardziej czczonych męczennic wczesnego Kościoła. Ich imiona po dziś dzień wymieniane są w Pierwszej Modlitwie Eucharystycznej (Kanonie Rzymskim), co świadczy o ich ogromnym znaczeniu. Są patronkami matek, kobiet w ciąży i wszystkich, którzy stają przed trudnymi wyborami życiowymi.

Ich historia jest dla nas, żyjących w XXI wieku, potężnym przypomnieniem. Przypomina, że:
* Wiara chrześcijańska nie jest zbiorem biernych przekonań, ale żywą relacją z Chrystusem, która daje siłę do pokonywania największych trudności.
* Prawdziwa odwaga nie polega na braku strachu, ale na działaniu pomimo niego, czerpiąc moc z zaufania Bogu.
* Cierpienie, przeżywane w zjednoczeniu z Chrystusem, ma sens i może stać się drogą do chwały.

Historia św. Perpetuy to opowieść o zwykłej-niezwykłej kobiecie, która w godzinie próby pokazała, jak wielka jest moc wiary. Nie była postacią z brązu, bez uczuć. Czuła ból, strach i tęsknotę, ale jej miłość do Chrystusa była silniejsza.

Niech jej przykład będzie dla nas wszystkich źródłem otuchy. Kiedy czujesz, że twoja wiara słabnie, a problemy cię przerastają, wspomnij tę młodą matkę z Kartaginy. Poproś ją o wstawiennictwo. Ona, która przeszła przez najcięższą próbę, z pewnością zrozumie twoje troski i pomoże ci odnaleźć siłę w Tym, dla którego oddała wszystko. Zachęcam do cichej modlitwy i refleksji nad tym, co w Waszym życiu jest najważniejsze. Podzielcie się w myślach z Bogiem swoimi lękami, tak jak czyniła to św. Perpetua.

Rekomendowane artykuły

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *